Ponieważ z kopytkami jest lepiej a i sama koniczyna jakaś taka milsza, zdecydowałam się poprosić Sylwię o pomoc i wsparcie. Jednym zdaniem. Andi zaczyna wdrażać się pod siodło, zaś ja na siodło ;)
Nie ma co pisać, poza tym, że Sylwia pieknie do konia mówi a ja bełkoczę coś bez ładu i składu. Jak się bawię z koniczyną, koniczyna przez większość czasu się zastanawia - o co chodzi... (Alle o sooo choosii???)
Zakwasy w rękach mam takie, że mnie boli jak stukam w klawisze. Może w końcu mi mięśnie narosną?
A z resztą nie chce mi się pisać. Chce mi się spać.
A powinnam jeszcze poszukać opiekunek i odwiedzić pracę. Ale już nie dzisiaj. Na szczęście.
Bu nam kibicował i z nerwów obgryzał futerał na aparat
Kobieto, ruuchyy!
Stój szalona!
No, tak jest dobrze.
Ukłon proszę
I relaksik
Kobieto, ruuchyy!
Stój szalona!
No, tak jest dobrze.
Ukłon proszę
I relaksik
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz