poniedziałek, 28 września 2009

Jego pierwszy raz - czyli maraton i zuo

Dzisiaj o odwiecznej walce dobra ze ZUEm.
Jestem dumna z Andrzeja. Jeszcze dwa lata temu przetruchtanie 1000 metrów było wyzwaniem.

Wczoraj udało mu się pokonać siły ZUA i przebiec ponad 42 kilometry. Znaczy da się. Da się trochę na przekór. I kurcze, to jest piękne :) Andrzej kocham cię jak cholera! Tak trzymać!

Tutaj Andrzej trzyma BU, BU trzyma medal, a ja trzymam aparat. I to też jest piękne!

No tak, ja się chwalę dorosłym mężczyzną, a tymczasem zawiązek mężczyzny - BU, zjada krem do pupy. Na szczęście z pudełka, a nie z pośladków... Bardzo go to bawi, mnie mniej. chociaż z drugiej strony dobrze że nie tarza się w smole. Bo czapeczkę diabelską już posiada.

Oto czapeczka i latający na huśtawce Prezes.

Bu dorasta i wszystkie laski są jego. Aktualnie jest na etapie bajerowania każdej w przedziale 0-40 lat. A ma czym bajerować, oj ma.

Malutka, czy pójdziesz ze mną na mleczko?

I jakie pięękne zęby! Aż trzy!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz