czwartek, 17 września 2009

Miejcie nadzieję nie tę lichą marną...

...Co rdzeń spróchniały w wątły kwiat ubiera...
Ja mam właśnie taką lichą i marną nadzieję, że jednak będzie lepiej. Może kopyta się nam rozprostują. Może Rumburak nie będzie u nas gościł co weekend. Może schudnę jeszcze z 5 kilo. Może Prezesowi zęby w końcu wyjdą. Może...
...Chociaż podobno w 2012 ma być koniec świata, bodajże w grudniu. A poza tym wszyscy umrzemy.


No więc pomalkontenciłam i spieszę się chwalić koniem. Bynajmniej nie mną.
Koń wszedł na podest. Tara! Fanfary poproszę!

Widzisz? Widzisz? Stoję!

W druga stronę też potrafię (czyli dar przekonywania Sylwii).

Ja taka mała, a ty taka ogromna...

Na odległość liny.


I Prezes... korzystający z późnoletniego słonka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz