czwartek, 17 grudnia 2009

Jakoś to wszystko leci

Zawitała do nas zima.

Mam doskonały widok na okno, a za oknem zawieja i zamieć. Nic się nie zmieniło od wieczora. Więc mając w głowie prognozę pogody wybrałam się dziś do pracy w butach na zmianę i w czapie góralskiej. Na piechotę pokonałam największe korki i nawet udało mi się wyprzedzić autobus. Do pracy przybyłam na czas ... a w pracy die Kathastroffen... Zalało sufit. Rura pękła. I nikt nie docenił że jako jedna z nielicznych byłam na czas... ehhhh...życie

Pan małżonek na wyjeździe integracyjnym. Wróci dzisiaj.

Bu od dwóch dni niezbyt dobrze sypia i śpi tylko 6 godzin. W moich worach pod oczami mogę przynieść świąteczne prezenty.

A Andaluzji Zbyszek upitolił po 1/3 kopyta z każdej strony. Niestety aby było lepiej, chwilowo jest gorzej, dziewczyna cierpi z powodu niedostosowania nóżek. Według dr Strasser, która konsultowała przypadek Andi, to jedyna metoda na poprawę. Przez 2-3 miesiące będzie miała stan zapalny (Andi a nie Strasser), a potem ma wszystko zmierzać ku lepszemu.

Aktualny stan prawej nogi w porównaniu do stanu zastanego w 2007

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz