środa, 6 lipca 2011

malkoncencę

Cholera, pada i zimno i zimno i pada. Prezes wygląda jakby miał świnkę (zobaczymy jak doktór przyjedzie).
Dziś wstałam o 4 rano i zmarznięta i śpiąca. W takim stanie mam apetyt jak drwal. I własnie zjadłam kanapkę z ogórkiem ze zwykłą niedietetyczną bułką i margaryną. I mam wyrzuty sumienia. I tak sobie myślę że chyba przesadzam. Z tymi wyrzutami. No w każdym razie waga zatrzymała się na 65 kilogramach, co jest dużym sukcesem bo zaczynałam w styczniu od 79.

A tymczasem prezes się ślini...I niewyraźnie mówi (nic nowego).
Jutro ma nas odwiedzić baba Irenka, więc liczę że może wyjdziemy gdzieś z Andrzejem. Jak tak dalej pójdzie to na kajaki.

Strugam zaprzyjaźnione kopyta i konie żyją. Nawet mi to frajdę sprawia. Bułka z masłem w porównaniu z patologiami jakie widziałam. No i niezła gimnastyka :)

Jeżdżę też sobie na sympatycznej kobyłce PRE. Wozi mnie jak chce. Znów cofnęłam się do poziomu paralityka z kijem w tyłku. Zapraszam na moje lekcje - są natychmiastowym antidotum na melancholię.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz