sobota, 14 stycznia 2012

przyszła góra do Mahometa...

A raczej przyjdzie. Migałam się jak mogłam, ale tym razem już ledwo co ubłagałam gina o zaoczne wypisanie środków anty. Zorientował się że podejrzanie nieczęsto pojawiam się na przeglądach podwozia. No i przyjdzie góra do lekarza.
A wypiętrzeniem nie zamierzam być, o nie!
Od najniższej wagi 2011 przybrałam 4 kilo, miesiąc odchudzania w plecy. No więc się wzięłam i mam nadzieję zrzucić ze dwa baniaki wody. Z reszta jak zrzucę dokładnie tyle wody to osiągnę wagę 58 kilo, co powinno zapewnić mi nieskrępowany ruch. Chciałabym zacząć biegać od wiosny. A propos biegania to kobyła tak się rusza. Szału nie ma ale i tragedii też nie.

Andi biegająca kurckłusikiem przy letkiej wichurze ;)

Tak sobie myślę że przydałoby się jej ćwiczenia gimnastyczne. Niestety nie mam nikogo kto by to robił, a wizyty u kobyły częstsze niż raz w tygodniu odpadają zarówno z przyczyn finansowych (benzyna ok 8 litrów) i czasowych.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz