wtorek, 21 lutego 2012

Do dziadków

Chyba się kopsnę z małym Bu do Wrocka. Małż wybywa do niemcolandii na tydzień a mi się samej nie uśmiecha tutaj siedzieć. No i dziadkowie się ucieszą. Chyba...

Dzisiaj załatwiona rezygnacja z firmy i paszport. Jutro ZUS i bank.
Z papierologi pozostaje mi jeszcze uzyskanie międzynarodowych odpisów aktów małżeństwa i urodzenia dziecka. No i o USC Wam opowiem...

Postanowiłam zmienić nieco formę mojego imienia. W tym celu muszę złożyć stosowny wniosek z pierdyliardem uzasadnień plus pełny odpis aktu urodzenia i małżeństwa. Oba dokumenty muszę uzyskać w miejscach, w których małżeństwo i urodzenie się dokonały. Potem wszystko to niosę do USC przypisanego do miejsca gdzie jestem zameldowana. A potem jak już mi zmienią dokumentację to muszę donieść wniosek do USC o zmianę w akcie urodzenia Pana Bu. Oczywiście w miejscu urodzenia Pana Bu.
Przypominam, że ciągle poruszamy się w obrębie jednej instytucji. Instytucji działającej w sprawnym państwie w XXI wieku. Instytucji, jednakże, tak przywiązanej do tradycji, że posługuje się tabliczkami glinianymi (co by tłumaczyło wzrost zatrudnienia w sektorze usług publicznych - potrzebują kopistów, mułów do przewożenia tabliczek, itp).

Z poważaniem
Wasz Don Kichot

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz