piątek, 13 kwietnia 2012

piewrsze wrażenie


Wybraliśmy z Prezesem na poszukiwanie placu zabaw. Niestety w samym sercu miasteczka o plac zabaw jest trudno. Bu znużony zwiedzaniem zażyczył sobie pizzę. Przełamałam więc lody językowe i zamówiłam mu małą klasyczną margharitę. Wbiłam sobie w końcu też do głowy czasownik schneiden, czyli kroić. Pani bardzo obrazowo pokazała krojenie.  Czuję, że mój kontakt z językiem niemieckim przez jakiś czas będzie przypominał kalambury.

Zahaczyliśmy o Aldiego i zakupiliśmy sok dla Bu i kwiatka dla mnie i wróciliśmy do domu, bo zapowiadało się na deszcz.

Szok kulturowy odkryłam, kiedy wieczorem okazało się że wszystkie sklepy, w tym spore markety są zamykane o 18. W mieście jest  jeden jedyny czynny do 22 godziny market (REWE – mniej więcej wielkości 2 lidli). Niesamowite ale o 20 zakupy robiły może 4 osoby. Nie wiem co robią Niemcy w Verden (czyta się coś pomiędzy FiV „Fierden“) wieczorami. Może oglądają Bundesligę. W każdym razie w sklepach ich nie ma, na spacerach ich nie ma. Muszę jeszcze sprawdzić knajpy, kluby fitness i inne miejsca. Zagadka jest fascynująca. Mam nadzieję że nie wyznają wieczorami krwawego kultu, wymagającego składania ofiar z przyjezdnych Polaków.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz