Się wkręciłam w naturalną pielęgnację włosów.
Okazało się że mam naturalne fale. Kto by pomyślał, zawsze myślałam że są proste.
Po pierwsze odstawiłam silikony, które powodują
że włos lepiej wygląda ale i go szczelnie otulają i substancje odżywcze
do niego nie docierają. A tych silikonów jest od licha i trochę.
Bez polyquaternium i quaternium (działają podobnie jak silikony).
Do tego bardzo ograniczyłam szampony, które mają w składzie także sls
(sodium laureth sulphate) i pochodne, które podrażniają skórę (ale
świetnie myją).
Przed umyciem włosów nakładam na nie oleje (różne). W moim przypadku
testowałam arganowy, oliwę, olejek z Alterry z Rosmanna. Najfajniej po
arganowym. Będę testować inne. Zostawiam na głowie przez dwie godzinki
(czasem na noc).
Myję włosy łagodnymi środkami. Moje typy to szampon i żel do ciała z
alterry (bezzapachu), babydream fur mama (płyn do kąpieli). Obydwa z
Rosmanna. Do tego jako szampon z sls używam seba med.
Odżywki po myciu to Alterra z granatem, maska kallos (boska) i joanna
naturia len i rumianek odżywka bez spłukiwania. Używam tego w różnych
kombinacjach.
Suszę bez suszarki.
To wszystko. Na razie raczkuję w tym temacie.
Obiecane foty sukienuni od Iry :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz