środa, 12 września 2012

Wawy swavy

Dekadę temu uczyniłam sobie na głowie trwałą. Marzyła mi się burza fal. Niestety zamiast obfitości włosów uzyskałam suche rozpiżdżone siano, które przez następne dwa lata radośnie mi się wykruszało. Włosy wiązałam gumką.

Jakiś miesiąc temu trapiona wypadaniem włosisk i ich ogólna złą kondycją (farbowanie), trafiłam na forum wizaz.pl I wsiąkłam. Wywaliłam silikony, uświadomiłam się w zakresie sls i zaczęłam pić drożdże. I oczywiście olejować włosy na noc. Ponieważ mam włosy wysokoporowate (ogólnie - ich łuski są podniesione), powinny mi służyć oleje jedno i wielonienasycone.
Tutaj lista
Olejowanie jest super :) Niestety muszę się trochę pohamować. Mój osobisty mąż jakoś nie pali się do nocnych figli. Malkontentka z włosami wysmarowanymi olejem rzepakowym z dodatkiem czosnku (poprawia ukrwienie cebulek) kojarzy mu się z włoską kuchnią. Zamiast czułego przytulania zgłasza petycje o nocne spagetti. Z czosnkiem.
Olejowanie będzie rzadsze i z dodatkiem olejku jaśminowego.

Włosy zaolejowane na noc zimnotłoczonym olejem rzepakowym, rano umyte płynem do kąpieli Babydream fur Mama (by Rossmann), drugi raz umyte rozwodnioną maską Kallos Latte, potem nałożona na nie odżywka z Kauflandu z dodatkiem łyżki miodu i łyżki oliwy z oliwek. Wysuszone suszarką z ciepłym nawiewem (spieszyłam się). Trzeba podciąć końcówki, za tydzień fryzjer :)

Trochę wilgotne na końcach.

I zestaw użytych środków. Co cieszy, kosmetyki są naturalne i tanie. Odżywka z Kauflandu 65 eurocentów, płyn do kąpieli 2 euro, olej 3 euro, Kallos 10 złotych.

I dla porównania włosy wysuszone suszarką i rozczesane (w innym świetle).

2 komentarze:

  1. Są naprawdę piękne! :)
    Wyglądają apetycznie!
    Nie dziwią mnie nocne ciągoty męża.. do kuchni :)


    to ja,
    Basia :)

    OdpowiedzUsuń
  2. No widzisz ) Przyjedź (kiedyś), zrobimy sobie nocną ucztę. Olej na włosach a pizza na stole (czy co tam chcesz).

    OdpowiedzUsuń