poniedziałek, 22 kwietnia 2013

Wiosna, nowe nadzieje, nowe wpisy...

Nie będę taka, będę więcej pisać.
Na razie przeprowadziłam rozruch bieganiowy. Bo chociaż w styczniu szło mi fajnie, to w lutym i marcu - źle. Obraziłam się na brak wiosny i wytrwałam w tym fochu przez 8 tygodni. Skrycie zajadając się papryką (w tym okresie jest według mnie najlepsza).

Przedwczoraj zgrywałam dane z garminka i on mi zeznał że 200 km przekroczyłam. Z dniem dzisiejszym to nawet ok 230 już będzie. I oby tak dalej.

Tak więc wracam do biegania. W tym roku liczę na lepsze czasy. Małż mówi, że mogę biegać szybciej i że mam blokadę w głowie. Może i tak. Na razie 7 min/km to jest wielkie szczęście i euforia.

Dodatkowo wzmacniam mięśnie brzucha. mam wspaniałego trenera.

Dziś przeglądałam szafę i z ciekawości przymierzyłam sukienkę, którą dostałam od Ireny. Ze smutkiem stwierdzam że najwięcej ubyło mi w biuście. Ech, gorzki losie gruszki... Za to Bu się cieszy swoimi zębami (co 2 wystąp).

Ale co tam :) Oby już ciepło było, bo oszaleć można z ta zimą.
Wiosennie pozdrawiam! W locie ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz