niedziela, 25 sierpnia 2013

Lato powoli przemija, mistrzostwa świata młodych koni się skończyły...

...i tym nostalgicznym początkiem rozpoczynam ten wpis. Bo już wrzosy kwitną, mimozy też (solidago - nawłoć). Ach oto moja ulubiona pora roku aż do listopada.

W Verden zakończyły się mistrzostwa świata młodych koni. Za rok to już na pewno obdarzę Was fotorelacją z prawdziwego zdarzenia. Na razie wpadłam i wypadłam. Gdyż głównie byłam zajęta gośćmi i własnym dziecięciem. Aparat - kieszonkowa idiotenkamera. Tak, że cudów nie należy się spodziewać.

To co mnie na pierwszy rzut oka zaskoczyło, to to że można było wejść za kulisy imprezy. Dzieciaki łaziły sobie wszędzie (tutaj dzieci są nauczone jak postępować przy koniach). Nie było zakazów i upomnień. Ochrona była dyskretna. Wszędzie porządek. Jakieś większe zaufanie do ludzi niż w Polsce.
Konie piękne. Obejrzałam na szybko przejazd skoczków. Chwilę delektowałam się ujeżdżeniem na 73% Rzuciłam okiem na hektary stoisk z końskimi rzeczami. Nawet spotkałam panów z Mustanga, którzy rozłożyli się ze stoiskiem. Skusiłam się na żelka i... wyszłam z lekkim niedosytem końskości. Marzy mi się leniwy człapak i zwiedzanie świata na jego grzbiecie.

Skoki


Bu zajadający się żelkową żmiją

Ujeżdżenie. Bardzo ładny przejazd. Chciałam więcej, ale dzieciaki się nudziły.

Na głównym stadionie. Za kulisami.

Mali kibice i pokaz polo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz