- 3 rodzaje kwasu hialuronowego (zapewne wielko, średnio i małocząsteczkowy)
- Retinol
- Kolagen
Zamówiłam z Japonii, żeby mieć pewność, że na buzię nakładam to co chcę, a nie chamską podróbę (podobno kosmetyki wyprodukowane w Japonii różnią się składami, od kosmetyków wyprodukowanych w innych krajach, nawet jeśli występują pod tą samą marką, nie mówiąc o fałszerstwach).
Gdzieś wyczytałam, że blogerka nazwala ten produkt „śliską
wodą”. Zgadzam się z tym określeniem w 100%. Wyobraźcie sobie że wklepujecie na
twarz hydrożel. Loton Hada Labo 3D wspaniale się wchłania, nie pozostawia żadnej
powłoczki (ani suchej, ani tłustej) na twarzy! Muszę tylko odczekać ok 3 minut,
aż całość wypije moja skóra.
I oto mój KWC!
Stosuję po umyciu i przetarciu buzi
hydrolatem. W zagłębienie dłoni wylewam porcję lotonu Hada Labo o objętości
wielkości ziarna groszku, dodaję serum (na jakie mam ochotę) i całość wklepuję
w twarz. Skóra jest rozświetlona, rozjaśniona, nawilżona i ujędrniona.
Plusy:
- Świetnie działa na moją cerę (rozjaśnia, odżywia, nawilża)
- Nie podrażnia
- Nie zostawia żadnego filmu na skórze
- Nie kłóci się z kremami (i na noc i na dzień) i ze sleeping pack (maseczką na noc)
- Nie jest tłusta (formuła bezolejowa)
- Bez barwników
- Fajna konsystencja
Minusy:
- Mało piękne opakowanie
- Cena (na ebay razem z przesyłką ok 70 – 100 zł)
- Dostępność (internet)
Prosta, plastikowa butelka o pojemności 170 ml, zabezpieczona folią.
Zabezpieczenie z bliska.
Po ok 3 tygodniowym codziennym (a nawet 2 x dziennym) użytkowaniu, ubytek jest znikomy.
Zamknięcie (nic nie cieknie), mam wrażenie że po dłuższym używaniu plastik w klapce się podda.
Emulsja na dłoni, konsystencja lekka, półpłynna.
Po rozsmarowaniu nie pozostawia żadnej warstwy, po prostu wsiąka w skórę.
PS dzisiaj rolę tła dumnie pełnił Laurus Nobilis, czyli wawrzyn szlachetny, zwany listkiem laurowym. Roślina to ładna, odporna i do tego posiadająca masę zalet (roślina lecznicza, kosmetyczna i używana jako przyprawa).
Fajnie, ze znalazlas swoje KWC :D hada labo nie dla mnie..
OdpowiedzUsuńDlaczego? Podrażnia Cię?
UsuńWysypuje mnie i znalazlam winowajce. W wiekszosci ich produktow znajduje sie PPG-10 Methyl Glucose Ether; w tych, w ktorych jego nie ma, a uzywalam, nic mi nie bylo.
UsuńSuper że znalazłaś winnego, na Twoim blogu wyczytałam nawet co to. Ale zmienili formulację i zawiera ethanol. Prawda to?
Usuń*zerka dla pewności na stronę HL* Nie :D U mnie na blogu jest najnowszy skład; jak już coś zmieniają, to zwykle w lutym/marcu. Do mojego ulubionego Juju Aquamoist vitamin C w tym roku dodali alkohol ale działa nadal tak fajnie, jak przedtem :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie o Juju wyczytałam że ma alkohol :) tylko mi z głowy wyleciało. Juju chętnie sprawdzę jak mi się HL skończy.
UsuńMusze w końcu zebrać isę za zakupu jakiegoś produktu Hada labo :) Ale nie w najbliższej przyszłości po dzisiejszych azjatyckich zakupach...
OdpowiedzUsuńCo kupiłaś?
UsuńIt's skin VC effector [♥], Holika holika 3 seconds starter vita complex, Missha liquidly facial cleanser oil to foam, Missha liquidly facial cleanser milk to peeling, Mizon apple smoothie peeling gel, a mamie Etude house happy tea time cleansing cream, Missha pure source sheet mask Caviar i Pomegranate oraz Missha 3D sheet mask red ginseng. Do któregoś płata może sama sie podczepię :D
Usuń:) z niecierpliwością czekam na recenzje!
UsuńWyszukałam ten produkt na ebay i nie byłam pewna czy go kupić .Teraz juz wiem,że muszę wypróbowac .Dzięki za recenzje.
OdpowiedzUsuńDorota
Mnie straszliwie wysypuje po jakimkolwiek produkcie HL, ponoc niektore osoby reaguja tak na methyl glucose ether, a ktory HL pcha w co sie da :(
OdpowiedzUsuńoh, widze, ze Chiao juz o tym wspomniala ;-)
Usuń