środa, 18 czerwca 2014

Reithof

Kilka słów o miejscu, w którym jeżdżę.

Garść suchych faktów.
Oddalony od mojego mieszkania 15 km, położony na wsi, wśród pól i lasów. W lesie (z tego co widziałam na mapce są dwa małe jeziorka, jeśli jesteście ciekawi - zapytam, czy można do nich włazić z końmi). Dojazd lekki, łatwy i przyjemny autem, rowerem a jak bym się uparła to i na nogach dam radę.
Ośrodek jako miejsce hodowli koni funkcjonuje ok 1970 roku, w latach 80 zbudowano małą krytą halę (30 x 20 metrów), w 98 roku dużą pełnowymiarową krytą halę. Do tego jest jedna ujeżdżalnia pod gołym niebem i większy plac do jazdy (jak ktoś się uprze).
Do ośrodka należy całkiem spory kawał pastwisk i wybiegów. Koleżanka, która trzyma tu konia, nie wiedziała ile dokładnie.
Kilkanaście koni pensjonatowych plus szkółkowe kucyki (głównie haflingery) plus sportowe (głównie hannowery). Razem pomiędzy 30 a 40 sztuk.
Koszt pensjonatu to 280 euro /mc plus kowal (kucie na 2 – 70 euro), wet to zależy. W 280 euro jest boks, codzienne sprzątanie, padoki pół dnia plus cała noc w grupach.

Zewnętrzny plac do jazdy

Boksy w starszej cześci

Boksy w stylu angielskim (nowsze)

Pastwiska (wszystko co widać do linii drzew na horyzoncie)

Mała hala

Duża hala


Garść faktów niesuchych.
Bardzo mi się podoba. Ładna równowaga pomiędzy sportem a rekreacją. Konie w dobrej kondycji, sprzęt pasujący. Stajnia bez zadęcia. Nacisk jest na to jak jeździsz a nie na to jak wyglądasz. No ale to wiejska stajnia J Nie wiem jak sprawa wygląda w takim typowo sportowym ośrodku. Bardzo miło spędza mi się tam czas, nauczycielka jest kompetentna, po 50, doświadczona. Koleżanka 47 lat. Nie ma bieganiny, jest porządek i dobre emocje.

Koleżanka rekreantka

Kolejna rekreantka, ale ze sportowymi ambicjami

Coś co mi się podoba, zadbanie i porządek. Widać że Reithof (to miejsce gdzie się trzyma konie, można pojeździć, gospodarstwo jeździeckie) jest nie najnowszy, ale zadbany i czysty. Olbrzymich pieniędzy tu nie ma, ale to nie przeszkadza w posadzeniu dookoła kwiatków i uprzątnięciu obejścia.


A jakie mam plany?
Na razie moim celem jest nauka niemieckich wyrażeń jeździeckich. Na razie znam podstawowe komendy (wolta, zmian kierunku przez ujeżdżalnię, kłus ćwiczebny i anglezowany, stęp, galop, łydka, ręka…) Wiadomo że język jeździecki jest specyficzny. Dosłowne tłumaczenie bywa zwodnicze. Mam zamiar jeździć 1 raz w tygodniu, a jak posprzedaję obrazy to za zarobione pieniążki kupię więcej jazd. Jedna indywidualna kosztuje mnie 15 euro. Za 45 minut do godziny (nauczycielka decyduje kiedy dość).

2 komentarze: