wtorek, 29 września 2015

BB Simfeni First Perfection - zakupy od Roseroseshop :)

Cud się zdarzył i Zollamt mi nie zatrzymał paczki! To chyba przez ten czerwony księżyc... Moje zakupy, doszły błyskawicznie.


Poza zamówionymi produktami dostałam też kilka próbek. Potestuję i się wypowiem. Na razie na pierwszy rzut idzie krem BB.

Proszę Państwa, oto:

SIMFENI First Perfection BB SPF 25/PA +++ (ciekawe, że są 3 plusiki, zwykle przy mniejszej ochronie SPF są dwa).




Zapakowany w estetyczne pudełko opisane krzaczkami. Samo opakowanie jest owalne i nie da się go postawić, zaopatrzone w plastikową pompkę plus zabezpieczenie przeciwko niezamierzonemu użyciu.


Pierwsze wrażenie - biały, różowy, masakra...
Tu w porównaniu z moim It's Skin  BB Ginseng D'escargot (który - wydawało mi się jest raczej ciepły w tonie, więc albo ja zżółkłam, albo krem się zestarzał). Prawa strona - Simfeni, lewa - It's Skin.

Moja niczym nieposmarowana ręka wygląda tak.

A po wklepaniu BB Simfeni First Perfection...

Pomyślałam, trudno, najwyżej będę używała jako bazę pod makijaż. Posmarowałam twarz licząc się, że za chwilę zacznę przypominać anemiczkę mieszkającą na Kole Podbiegunowym. A tu niespodzianka - posmarowałam nim buzię...

...i jestem zaskoczona tym, jak ładnie (pomimo różowości i jasności) stopił się ze skórą. A ja jestem jasną kością słoniową naturalnie. Cuda :) Na buzi lśni, ja osobiście lubię ten efekt na skórze, natomiast miłośniczki matu mogą zapomnieć o używaniu tego BB. Chyba że się zaopatrzą w mocno matujący puder.

Działanie. Odczucie na skórze boskie, on ją otula i czyni miękką, tworzy jedwabną otoczkę chroniącą twarz. A jednocześnie się nie klei. Pokochałam ten efekt. Nie podrażnia.
Po całodziennym użytkowaniu lekko się ściera, ale przyznam się, że macałam się po twarzy.
Idealny na zimę (chroni skórę, ale ma niski filtr). Wiem że Simfeni ulepszyła te kremy i teraz mają SPF 50

Konsystencja - lekki krem, bardzo łatwy w stosowaniu, bardzo podobny do mojego It's Skin żeńszeniowego.

Zapach - bardzo delikatny, prawie niewyczuwalny aromat białej róży

Skład - CHGW, jest w krzaczkach, doszperałam w czeluściach sieci że oparty na ekstrakcie z białej róży, do tego (sądząc po efekcie) tona silikonów.

Cena - był w promocji, kupiłam za niecałe 7 dolarów (cena katalogowa to ponad 40 dolarów), zwykle nie kupuję BB w ciemno, ale tu zaryzykowałam i jestem strasznie zadowolona. Wiem że Simfeni ulepszyła swoje BB, mają teraz wyższe filtry. Jak ten się zacznie kończyć to rozważę zakup nowszej wersji.

Dostępność - u Rose Rose Shop, ewentualnie na Gmarket.



środa, 23 września 2015

Miszczem selfie to ja nie jestem - podsumowanie pielęgnacji

Oto moja lekko nadszarpnięta zębem czasu facjata.
Macie tu efekty moich starań o wyglądanie w miarę oględnie. O tyle o ile się da ;)
Wklejam więc siebie w letkim makijażu (bb It's Skin ślimakowo-żeńszeniowy, plus pomalowane rzęsy i kreska na powiece, pomadka Alverde). Zdjęcie zrobione z rąsi. Światło lampowe i dzienne, bez lampy błyskowej.


z niepomalowanymi oczami

Aktualny zestaw pielęgnacyjny.

Dzień:
- tonik Skinfood
- Dr. Jart zmieszany na dłoni z serum z wit C lub Benton esencja
- krem Benton
- krem BB lub filtr

Noc:
- tonik Skinfood
- Dr. Jart zmieszany na dłoni z serum z wit C
- krem na noc Tołpa


Dodatkowo:
- projekt denko maseczkowy i peelingowy (Missha)

Podsumowanie 3 lat współpracy z koreańsko-japońskimi mazidłami. Zostaję przy nich :) Z europejskiej pielęgnacji - krem Tołpy (ujędrnianie 40+) dla cery wrażliwej oraz Serum z wit. C Eris. Aczkolwiek skóra się zmienia, wiadomo. Ciągle coś nowego testuję.

wtorek, 22 września 2015

Koreańskie zakupy :)

Ciągle nie mogę dopasować siodła do konia. Laura jeździ w swojej Cobrze (którą również pokochałam) więc się nie wychylam. I chwilowo mając możliwość poszastania lekko forsą postanowiłam nieco odświeżyć moje zapasy kosmetyków. Z BB kremów został mi już tylko It's Skin ślimakowo-żeńszeniowy. Jest super, ale chciałabym przetestować coś nowego (zamówiłam więc BB i CC chyba w mojej kolorystyce). Czekam też na ponownie wysłaną paczkę, stara zaginęła, od rubyruby (zamówiłam w lipcu dwa filtry na wyjazd nad morze). Na szczęście miałam resztkę O Hui i nią smarowałam twarz. Resztę ciała traktowałam kremem 50 dla dzieci Nivea (fuj, azjatyckie filtry są bez porównania lepsze).

No i załapałam się na wyprzedaże kosmetyków :) Poniżej pełna lista moich zakupów:

- IOPE Essential Moisture Relief Cream - 50ml, ma bardzo dobre recenzje oraz bardzo złe recenzje

- SIMFENI First Perfection BB Cream No. White - 50g (SPF25/PA+++), nie mam pojęcia co to bo wszystkie informacje wyszukane przez Google są w krzaczkach, wiem tylko że bardzo jasne
- SANSOOYU Yoon Gyeol Peeling Gel - 150ml - peeling, nie znam
- BENTON Aloe BHA Skin Toner - 200ml, tonik z kwasem BHA i aloesem, jestem ciekawa, miałam bardzo mi odpowiadający krem z jadem pszczoły i śluzem ślimaka i do kompletu esencję. Jestem ciekawa kremu IOPE, dlatego nie domówiłam więcej owego kremu. O i czeka na recenzję :)
- SKINFOOD Platinum Grape Cell White Sun Essence - 50g (SPF50+/PA+++)
- SKINFOOD Aloe Triple Sun - 50ml (SPF50+/PA+++)
- DaandanBit Premium Stem Cell herbal BB Cream Sunblock SFP 40 PA++ 50ml, ciekawa jestem tego BB
- Daandanbit Red Ginseng CC Cream SPF 40 PA++ 50ml, i znów, ciekawa jestem co to

Czekacie na opinie?





 

wtorek, 1 września 2015

Co u konia

Taki sobie fotowpis ;)

Enzo z Laurą












i dwóch moich chłopaków razem:)




wtorek, 31 marca 2015

Poszliśmy z Bu na wagary

Jakiś czas temu rozmawiałam z Bu o ważnej polskiej tradycji szkolnej - Dniu Wagarowicza.
Bu, jak to Bu, usłyszał i przypomniał mi po kilku miesiącach. I oto wczoraj, z wyrzutem zapytał mnie, czemu nie obchodziliśmy Dnia Wagarowicza!
Słowo się rzekło (wszak tradycje kraju przodków kultywować należy) i tak oto wczoraj poszliśmy wspólnie na wyprawę. Do stajni.

Synek obiecał matce, że będzie się mnie słuchał i nie będzie. Pierwszą atrakcją była podróż autobusem (oraz emocje związane z zajęciem miejsca z tyłu pojazdu - dzieciaki mają chyba w kodzie źródłowym zaprogramowaną żądzę jazdy na ostatnim siedzeniu). Dotarliśmy na miejsce. Enzo spał rozwalony na słomie. Kiedy weszliśmy do boksu raczył otworzyć oko. Na początku Bu zachowywał bezpieczny dystans, ale w ostateczności przekonał się i przytulił do Enzulowego łba. Cudnie potem urosła pewność siebie Iwonka, kolejny strach został nadgryziony. 

Odstawiliśmy konia na wybieg i zabraliśmy się za czyszczenie boksu. Nawet nie spodziewałam się, że Bu się tak zaangażuje. Machał widłami i wynosił kupy do taczki. Sprzątanie kuwety Enzo z Iwonkiem, to była z mojej strony głównie walka, żeby uniknąć ciosu widłami ;) Zajęło nam to tyle czasu, że doczekaliśmy lekcji woltyżerki. Bu strasznie chciał spróbować. I tę część dnia mam uwiecznioną na zdjęciach i filmikach. 




I filmiki :) 


niedziela, 29 marca 2015

Filmik z kłusa na hali

Praca z Młodym wygląda tak. Trzy dni w tygodniu zajmuję się nim tylko ja. Standardowo ogarniam konia. Potem biorę na lonżę i pracujemy nad mięśniami grzbietu - czyli rozluźnienie i praca w dole (a nie na lamę, czy jak tu mówią "na królika"). Lub spacer w ręku po lesie dla odprężenia. A czasem i to i to ;)

Cztery dni zajmuje się nim Kasia. Po 45 lonży wsiada na 15 minut. Zasada ta sama. Czyli takt i rozluźnienie.

I w końcu jest! Długo oczekiwany, przez kilka osób, filmik z kłusa na hali. Operator kamery ze mnie kiepski, film kręcony tosterem, więc szału nie ma ;)



piątek, 27 marca 2015

Wsiadamy

Znaczy, Kasia wsiada.
A ja z przyjemnością patrzę.

Najpierw rozgrzewka i budowanie mięśni grzbietu na lonży. Trwa około 30-45 minut. W trzech chodach, najpierw bez wypięcia, potem już z wypinaczami trójkątnymi (Enzo musi nauczyć się rozciągać górę grzbietu i kurczyć brzuch, w innym przypadku pod siodłem może mieć między innymi problemy z kręgosłupem)


Potem kilka minut jazdy właściwej (stęp, kłus, galop) jeszcze na lonży. I rozstępowanie.




czwartek, 26 marca 2015

Dwa miesiące konia - podsumowanie

Dwa miesiące minęły jak z bicza strzelił. W tym czasie okazało się że koń dostaje za mało ruchu i za dużo jedzenia. Ruch został zwiększony, żarcie obcięte i obserwujemy co będzie.

Lonżowo się ogarnęłam. Aktualnie potrafię wyegzekwować od Enzula (druga połowa zabroniła mi używania imienia "Glutek", bo to nie licuje z godnością konia). Stęp, kłus, galop i zatrzymania ze stępa. W prawdzie młodzieniec czasem dyskutuje, ale robi to niejako z rozpędu.

Od dwóch dni współpracuje z nami Kasia. Dziewczyna jest byłą zawodniczką, ponadto jej rodzice są hodowcami koni skokowych, więc niejako z mlekiem matki wyssała podejście do młodych koni. Trzymajcie kciuki żeby współpraca się nam rozwijała, bo jak na razie jest super. Mamy podobne przemyślenia co do Enzo, zgadzamy się co do sposobu pracy i uzupełniamy pomysłami. Kasia dobrze siedzi (tak, tak, już jeździła na nim, na razie ze mną przyczepioną do uszka lonży) i Gołowąs (dobry pseudonim?) jest z  nią spokojny. To ważne. Żeby piąć się po szczebelkach piramidki wyszkolenia konia rytm i rozluźnienie to podstawa.

Nasza bereiterka pierwsze co zrobiła w kwestii technicznej, to przepięła wypinacze trójkątne niżej. Faktycznie zachęciło to konia do zejścia w dół (standardowy wzorzec ruchu u niego to lama z odgiętym grzbietem). Ma świetne momenty rozluźnienia góry. W stępie to 70% w kłusie 40% galop ok 10%. Z ziemi stosuję dodatkowo marchewkowe ćwiczenia rozciągające. I zawzięcie czytam książkę o masażu metodą Mastersona.

Kasia i Enzo

środa, 18 marca 2015

Genetyka, genetyka - koń późno się rozwijający

Kupowałam konia brzydkiego.

Nie dość, że poobtłukiwanego i bez ogona, to jeszcze przerośniętego zadem, z mizerną szyjką i wąskim przodem. Rodzice i dziadkowie są ok, więc uwierzyłam na słowo kilku osobom, że koń będzie rósł jeszcze (a jak go oglądałam to miał już 4,5 roku).

Ostatnio wpadłam do stajni z aparatem (głównie w celu kopytowym) i ustrzeliłam konia w miarę w bezruchu. Genetyka nie kłamie. Jest nadzieja dla brzydali czteroletnich.



I na deser - leżakowanie


niedziela, 15 lutego 2015

Wpis ranowy

Buba nr 1.
Kiedy oglądałam Enzo, miał on na nodze startą skórę. Tak żeby nie lała się krew, ale sączyła limfa. Machnęłam ręką. W końcu to nic poważnego, do listopada się zagoi.
I figa. Okazało się że rana (wg weterynarza) na nodze sobie jest już od kilku miesięcy i trzeba o nią mocno dbać, bo może się zrobić stały obrzęk limfatyczny. Asia zajęła się nogą. I rana w październiku była już ciut mniejsza. Dzisiaj zrobiłam świeże zdjęcia. Widać jak wolno się wszystko goi. A człowiek pomyślałby że to taka mała, nic nie znacząca ranka.

Przede wszystkim pilnuję, żeby było suche. Smaruję vagothylem (chciało wyrosnąć dzikie mięso). Ostatnio wyciągnęłam ciężkie działa i posypałam rankę nadmanganianem potasu. Zrobił się strup, połowa odpadła a pod spodem chyba się nie ślimaczy. Będę monitorować.

lewa - nowsze, prawa - starsze


Buba nr 2.

Miałam plany takie. Kupuję konia, Asia z nim pracuje, pod koniec listopada koń przyjeżdża do mnie do Verden (i potrafi w równowadze poruszać się w 3 chodach). No właśnie. Palny planami, a życie życiem. Koń jesienią się rozwalił. Nie wiadomo jak. Efekt - rozwalone mięśnie i skóra na klacie na długości ok 20 cm, do kości. Juhuuu! I to tyle z moich planów. Koń przyjechał pod koniec stycznia jako totalna surówka. Ale w miarę już sprawny. Chociaż 3 dni temu wyciągnęłam ze skóry jakiś zapomniany szew.

lewe- stare, prawe - nowe


Koniec wpisu ranowego.




piątek, 13 lutego 2015

Co u konia - małe podsumowanie 2 tygodni

Witam!

Ogarnęliśmy się już trochę. Początki były nieco przyciężkie. Koń pierwszego dnia jeszcze był bardzo zmęczony, ale już w piątek odżył.
To plus nieodreagowany stres transportowo-nowomiejscowy spowodował, że zamiast konia miałam coś w rodzaju brązowego, czteronogiego latawca. Mina mi zrzedła, bo oto mój wymarzony jednorożec, zamiast patatajać po tęczy, uprawiał ze mną (uczepioną drugiego końca liny) narciarstwo halowe.

Ze łzami w oczach opowiadałam Elke, jakie to trudne mamy początki. Pocieszyła mnie i obiecała, że Będzie dobrze. Trochę mi to poprawiło nastrój (wisielczy).

Dnia następnego umówiłam się z instruktorką na lekcje lonżowania (a potem jazdy). W niedzielę Glutek został spacyfikowany przez Ute (bez przemocy, po prostu musiał się wyszumieć). I od tej pamiętnej niedzieli wszystko powoli się zaczęło normować. Aktualnie jestem wraz z Glutem po 4 lekcji lonży. Samodzielnie już mogę pracować z młodym i powoli zdaję sobie sprawę z błędów jakie popełniam i koryguję je na bieżąco (a przynajmniej staram się). Glut zaczyna się rozluźniać i troszkę pracować w dole. Ma utrudnione zadanie, bo nadal ciągnie go niedawno zagojona rana na klacie (rozwalił sobie mięśnie do kości).

W międzyczasie zaczęliśmy wychodzić na spacerki do lasu. Podstrugałam też trochę kopyta.

Spacer w lesie

Praca z Ute

Glutek niestety ma w głowie schemat lonża + bat = bieganie w kółko bez włączania mózgu. Pracujemy nad nowym schematem. Lonża + bat = myślenie i reagowanie na polecenia bez nadmiernej ekscytacji.


czwartek, 29 stycznia 2015

Glutek już ze mną!

Wyjechał we wtorek po południu a w środę o 6 rano przyjechał do mnie! Mój prezent urodzinowy. I powiem Wam, że nie wierzyłam Asi, że jest taki cudowny jak go opisywała. No i się przekonałam, że moja przyjaciółka się nie myliła.


Glutek jest niesamowity. To młody koń a pomimo to bardzo opanowany. Uwielbia wchodzić w interakcję z człowiekiem, z przyjemnością oddaje ludziowi przywództwo. Dużo myśli! Jest tak całkiem inny niż Andaluzja. Bardzo mi to pasuje, bo Andi była mocno introwertyczna i raczej niezainteresowana ludźmi. Oczywiście można było się z nią dogadać, ale to co prezentuje Glutek, to jest rewelacja. Bardziej jest jak pies. Z psami sobie daję radę.


środa, 14 stycznia 2015

skoki w korytarzu

Czyli skoki bez jeźdźca. Koń sam uczy się pokonywać przeszkódki. Mam zdjęcia złej jakości, ale i tak się nimi podzielę :)




wtorek, 13 stycznia 2015

7-8 tydzień diety

Na końcu ósmego tygodnia:

WAGA 58,9 kg



ZAŁOŻENIA DIETY:

  • zero alkoholu, soli i cukru
  • minimum 2litry wody (pita przez cały dzień po kilka łyków - przyspiesza metabolizm o ok 30%) i ma to być woda, a nie inne napoje
  • łagodny trening
  • jemy co 4 godziny z zegarkiem w łapie ;)


Ponieważ nie udało mi się przestrzegać idealnie zaleceń w świątecznych tygodniach i waga podskoczyła do 61 kg (ale to woda), to w tygodniach 7 i 8 mam powtórkę tygodnia 1 i 2.


Poza tym do brzuszków dołączyły ćwiczenia z ciężarkami na ręce i nogi. Plus kardio. Ale tu się biję w piersi - jestem niesystematyczna. Muszę się poprawić.




Zdecydowałam też samej kontynuować dalsze odchudzanie. Zobaczę czy uda mi się zrzucić ostatnie kilka kilogramów samodzielnie. Jak nie to się przeproszę z gacasystem.