niedziela, 31 lipca 2016

Zostałam COACHEM :)


KOCHANI, ZAPRASZAM NA MOJĄ STRONĘ 

Zostałam coachem pracującym holistycznie. Patrzę na osobę z którą pracuję zarówno w kontekście psychologicznym jak i duchowym. W pięknej przestrzeni serca doświadczysz ze mną procesu zmiany, która pozwoli Ci rozwinąć skrzydła.

Kiedy skończyłam 37 lat zrozumiałam że chcę zmienić moje życie. Lata nauki oraz własnego procesu doprowadziły mnie do punktu, w którym pracując z klientem korzystam z wielu metod takich jak Technika Uwalniania Davida R. Hawkinsa, Praca z Wewnętrznym Dzieckiem, praca z energią rodu, czytanie kronik Akaszy. 

Osoba pracująca ze mną dostaje przestrzeń do bezpiecznego odczucia tego co do tej pory było ukryte w jej podświadomości. Towarzyszę w procesie samopoznania w przestrzeni pełnej zrozumienia i empatii. Odczuwam w polu serca wraz z klientem i pomagam w rozpuszczać trudne emocje i traumy. Osoby, którym mam zaszczyt towarzyszyć w ich procesie przemiany stają pewnie w swojej mocy i zaczynają cieszyć się swoim życiem.

środa, 24 lutego 2016

Zaniedbałam bloga... a miliony moich fanów cierpią z tęsknoty!

Gwoli wyjaśnienia…

Przeprowadziliśmy się całą rodziną na południe Niemiec.

Przeprowadzka to taki mały armageddon. Do tego każda kolejna trwa dłużej i mamy więcej rzeczy do przeprowadzenia. Dziękuję siłom wyższym, że Bu nie gra na pianinie! Z nutką nostalgii wspominam pierwsze trzy przeprowadzki. Wtedy zmieściliśmy się w czterech polonezach karo.
Tym razem upakowaliśmy się w trzy ciężarówki i osobówkę. W osobówce integrowaliśmy się z odkurzaczem, pościelą oraz kilkoma garnkami. W najbardziej komfortowych warunkach podróżował Enzo, który przybył w klimatyzowanym koniowozie.

Bu zniósł dzielnie przenosiny. Nowa klasa pierwsza, nowe dzieci i nowy stres. Niemiecki jest na o wiele wyższym poziomie. Syn jest jedynym dzieckiem w klasie, którego ojczystym językiem nie jest niemiecki. Pierwszoklasiści nie musieli, tak jak w Verden, spędzać czasu na poznawanie języka, tylko od razu ruszono z kopyta z programem.

Ja z kolei zajęłam się najpierw przeprowadzką konia i znalezieniem mu nowego mieszkania, a potem zajęłam się koniem właściwym, bo był nieco trudny do ogarnięcia przez pierwszy miesiąc. Teraz już jest w porządku. Sytuacja wraca do równowagi, a ja mogę sobie dołożyć kolejną cegiełkę do roboty w postaci w miarę regularnego prowadzenia bloga. W kolejce czekają recenzje (bardzo porządne, bo kosmetyki testuje już trzy miesiące i opinię mam wyrobioną).
Poza tym powinnam schudnąć kilka kilogramów, bo dżinsy jęczą jak je wkładam, więc liczcie na wieści z frontu dietowego.

A na koniec pokażę mój ostatni obraz. Nadal maluje i obiecuję sobie, że będę robić to regularnie. Hasło na ten rok – SYSTEMATYCZNOŚĆ!